Dlaczego Ilustracje?
„Ano zaiste panoczku, że rację wy mata. Zaiste wszystko co waszmość gada prawda jest…” Tylko co z tego? Na ilustracje przepieprzyłem więcej kasy niż na nienajgorsze auto albo luksusowe wakacje. Siedzę często gęsto po nocach i robię opisy dla grafików. Odpisuję im, gdy zrobią mi szkice albo już kolory. Czekam cierpliwie, często lata, na efekty ich pracy (gdyż 30+ projektów, gdzie nie tylko ja jestem obsługiwany to nie hop siup). Następnie mijają tygodnie na skład, który wymaga zazwyczaj poprawek, bo grafika nie trafia gdzie powinna, co jest wielce trudne samo w sobie. II część Inkwizycji będzie nawet może o 2 lata opóźniona właśnie przez ilustracje, których z racji grubości tego tomu będzie więcej niż w pierwszym. Dlaczego więc to robię? Może tak będę odpowiadał - Dlatego, że mogę! A tak na serio, to powodów jest kilka. Wymienię i krótko opiszę tutaj te główne.
1. Elitarność i chęć wyróżnienia IP
Ilustracje takiej jakości i do tego w kolorze są w książkach pisanych epiką rzadkością. Prędzej należy się ich spodziewać w podręcznikach, albumach albo pozycjach o specjalistycznej tematyce, robionych na papierze kredowym. Nie będę Misiaczki kłamał, że głównym i chyba jedynym hamulcem, jaki zamyka autorom drogę do powszechnego ilustrowania ich dzieł jest koszt tego przedsięwzięcia. Ja na obrazki do Grzechów Przeszłości wydałem pi razy drzwi tyle ile na redakcję, korektę i skład całej książki, a przypominam, że była ona w formacie 240X165 i miała prawie 700 stron. Oznacza to w uproszczeniu, że moja praca jest około 3 razy większa niż statystyczna książka fantasy w Polsce. Fakt, iż zdecydowałem się na nie, daje mi jednak wiele możliwości. Mogę używać ich jako reklamy internetowej w googlach, na FB, na Instagramie. Wypełnić nimi blog, wykorzystać na stronie internetowej w formie opowiadania o świecie, wyjaśniania procesu twórczego, pokazywania szkicu i finalnego produktu. Mogę produkować na ich podstawie gadżety, takie jak karty kolekcjonerskie, plakaty, nadruki na koszulki, kubki, zakładki… Możliwości jest co nie miara. Jeden taki obrazek pozwala mi naprawdę długo o nim pisać oraz na wiele sposobów monetyzować albo promować IP za jego pomocą. Posiadanie kilkudziesięciu sprawia, iż nudą nie będzie wiało nigdy, gdyż materiału do opowiadania i chwalenia się mam na wiele miesięcy albo i od książki do książki, jeśli tak to ujmę w słowa. Dodatkowo grafiki te kuszą. Ludzie widzą ich jakość i liczbę i myślą o tym, iż w dzieło zainwestowane zostały pieniądze, a w konsekwencji kryje się w tym coś więcej niż zwykłe „hejka napisałem książkę”. Tak to widzę.
2. Ukazanie Uniwersum
Strzaskany Wieloświat jest nieskończony. Takie same są w nim pomysły i możliwości. Z biegiem lat, jeśli mi się nie umrze, to ilość materiału będzie rosła nieprzerwanie, dopóki będę na chodzie, aż w końcu stanie się naprawdę bycza. Ilustracje są prostym sposobem, by pokazać ludziom żywe uniwersum. Czym innym jest czytanie i próba wyobrażenia sobie tego z lepszym bądź gorszym skutkiem, a czym innym zobaczenie tego w dobrej jakości i kunszcie. Grafika przemawia bardziej niż litery. Mniej oczywiście niż film, lecz takiej fortuny nie posiadam heh. Praca graficzna, nawet jeśli jest tylko szkicem czy line-artem, działa na zmysł wzroku i w konsekwencji na mózg. Ukazywanie akcji, w której występują kreowane przeze mnie postacie oraz ludzie, demony, alienusy i cała reszta, jest aspektem wnoszącym głębię, immersję oraz bogactwo do pisanych przeze mnie historii.
3. Pomoc tym którzy nie mają wyobraźni bądź mają ją małą.
Dostałem już kilkanaście komentarzy od osób, które chwaliły grafiki mówiąc, iż dzięki nim mogły zobaczyć, jak to wygląda. Bogate opisy zawarte w książce przerastały ich wyobraźnię. Mówili mi to zwłaszcza ludzie nie będący weteranami fantastyki, zaczynający dopiero swoją przygodę. W konsekwencji ci czytelnicy nie mieli wyrobionego mylenia na temat jej uniwersalnych pojęć. Ilustracje pomogły im pojąć jak wygląda świat, o którym czytają. Jak wyglądają ludzie, których losy śledzą. Moja Mama, która przeczytała Grzechy Przeszłości chwaliła prace graficzne, gdyż dzięki nim mogła pojąć kto jest kim i o czym czyta. To była pierwsza książka nie opowiadająca o czymś rzeczywistym, którą czytała. Znajdą się też głosy przeciw, pochodzące od ludzi, którzy chcą wszystko widzieć swoimi oczami i narzucana im wizja ich drażni. Odpowiem w ten sposób, iż dogodzić się wszystkim nie da, a pozytywne aspekty grafik znacznie przewyższają negatywne, z których za największy uznałbym koszt.
4. Przekazanie mojej wizji.
Nie wiem czy to dobra czy zła cecha, lecz mam tak, że jak coś piszę to chciałbym, by ludzie złapali chociaż w podstawowy sposób jak widzi to autor. Nikt nie ma tak głębokiego spojrzenia na dzieło jak on. Tworząc z grafikami ilustracje czy to do książki czy wolne projekty przedstawiające coś czy kogoś albo całe miejsca w osiemdziesięciu kilku procentach udaje się to przedstawić tak jak ja to widzę. Oczywiście doskonałości nigdy się nie osiągnie, gdyż nikt nie siedzi w mojej głowie, a ja nie mam piętnastu lat na naukę grafiki oraz ograniczają mnie czas i budżet. W mniemaniu moim i setek ludzi, którzy te prace widzieli i zamieniłem z nimi o tym choćby dwa zdania, wychodzi to wszystko zacnie. Niemalże nie pojawiają się głosy negatywne. Mając te wszystkie dzieła artystyczne, czytelnik może obcować z historią będąc prowadzonym przez autora. Nie wszyscy taki zabieg lubią, to oczywiste. Są ludzie, którzy chcą wszystko odkrywać samemu i samemu przeżywać sukcesy oraz porażki. Cóż… Moje szczęście, że tacy są mniejszością heh.
5. Obrona Uniwersum przed debilizmem, rasizmem i skurwysyństwem.
Być może niektórzy zastanawiają się, dlaczego spis bohaterów w nowych edycjach dzieł Inkwizycji, włączonych do Uniwersum Strzaskanego Wieloświatu, zawiera dokładną rasę postaci, orientację seksualną (jeśli takowa występuje), status społeczny, rangę i pozycję. Dlatego, iż ja nie pozwolę psuć mojego dzieła przez oczadzonych ideologiczne idiotów, którzy wpychają nachalnie i bezrozumnie, debilne i nielogiczne agendy. Jeżeli u mnie ktoś jest BIAŁĄ KOBIETĄ, to ma być BIAŁĄ KOBIETĄ, a nie murzynką czy Azjatką. Jak ktoś jest BIAŁYM HETEROSEKSUALNYM MĘŻCZYZNĄ, to ma być BIAŁYM HETEROSEKSUALNYM MĘŻCZYZNĄ, a nie mieszanym gejem po tranzycji, wyznania gwiazdy Dawida. Tak jak mówię, tak ma być i chuj, a nie żadna kropka. Takim tyranem jestem. Wyjaśnię wam to lepiej. Ja marzeń nie mam i w baśnie nie wierzę. Jestem prosty chłop ze wsi. Wierzę w kosmitów i czary. ALE!!! Ale istnieje nadal mikroskopijna szansa, takie 0.00000001%, że kiedyś ktoś zechce z mojego IP zrobić np. grę komputerową albo nawet serial czy film, chociażby animowany. Albo na podstawie Uniwersum napisać coś innego pod tym szyldem. Też tak może być. I co wtedy? Dzisiaj, gdy białych ludzi niszczy się rasowo, etnicznie, społecznie, rodzinnie i religijnie żadne uniwersum białego autora nie będzie szanowane. Widać to po Witcher by Netflix, gdzie „szołraneży” śmiali się otwarcie z książek Pana Sapkowskiego i z niego jako z człowieka. Co zrobili z jego dziełami widać. Geralt kulturysta (i najlepsze co tam było), Yennefer hinduska, Triss Cyganka, Ciri Skandynawka, Vesemir szalony naukowiec, Eskel Drzewo, Jaskier z Radowidem dwa pedały, Regis murzyn, Fringilla gruba i obleśna murzynka i dalej szkoda strzępić ryja. Ja w mój szpetny ryj naplute mieć nigdy nie zamierzam przez cweli i fanatyków ideologicznych, którzy myślą, że mogą hańbić dzieło człowieka umurzyniając je, feminizując i homoseksualizując. Mój świat to rządy białego mężczyzny, totalitaryzm Kościoła i gehenna wszystkiego co grzeszne. W moim uniwersum geje nie wiodą szczęśliwego życia, lecz konają na stosach i to lekka dla nich opcja. U mnie tranzycja jest bluźnierstwem, gdyż zmienia to co Bóg ustalił. U mnie wszystko co w Piśmie zapisane jest dobre, a co uznane za złe jest skazane na mord i zapomnienie. Moje dzieło to pogrom dla dzisiejszej skurwiałej ideologii niszczącej kulturę białego człowieka i cywilizacji łacińskiej. Mając ilustracje oraz pewność, że ja nigdy nie wyrażę zgody na adaptację tylko na wierną EKRANIZACJĘ, jeśli już, nikomu nie uda się rozpieprzyć tego co tworzę. Jak wół widać jak kto/co wygląda. Nawet przy opisach postaci nie używam stwierdzeń, że ktoś był „jasny” czy „blady”, lecz czysto i po ludzku używam słowa „biały” i gdybym miał kiedykolwiek tłumaczyć książkę na angielski, to za żadne skarby nie pozwolę użyć „pale” tylko każę pisać „white”. Nie dam obłąkanym satanistom broni w ręce. Finalnie zresztą nie muszę nigdy mieć tego na wielkim czy małym ekranie. Będę zadowolony całkowicie nawet jeśli będę to robił jedynie w moim zakresie. Nie martwię się o to czego nie mam, a zajmuję się jedynie tym co mam. Takie jest moje podejście.
Tak to też wszystko Misiaczki wygląda. Dlatego mam i lubię ilustracje w moim Uniwersum.
Pozdrawiam
Autor Strzaskanego Wieloświatu


